wtorek, 27 października 2015

Dekoracje na Halloween

Już za chwile Halloween.
Co sądzisz o tym... święcie? obrządku? dniu?


Ja osobiście preferuje Wszystkich Świętych - dlatego, że czcimy wtedy pamięć naszych bliższych i dalszych zmarłych. Ale Halloween nie uważam, za jakiś szatański obrządek. Jest to dobra zabawa - tutaj w Anglii  dla wszystkich, a w Polsce chociaż dla dzieci. Wprowadza odrobinę radości i uciechę z "życia zmarłych", a także kolor do deszczowych dni października. Wszystkich Świętych jest mimo wszystko smutnym świętem, które budzi w nas odczucie żalu, a czy "święto" nie powinno kojarzyć się z czymś radosnym?

Tutaj Anglicy obchodzą ten dzień bardzo twórczo. Okna są udekorowane dyniami, nietoperzami lub innymi dekoracjami. Dzieci chodzą zbierać cukierki, a może bardziej chodzi już  o drobne pieniążki.

W każdym sklepie znajdziecie dekoracje w tym temacie, a przede wszystkim stroje dla dzieci. A kiedy wieczorną porą w weekend wyjdziecie na miasto napotkacie wiele zombie, kościotrupów, czarownic i innych pokrwawionych (dorosłych) Anglików... Ich stroje są bardzo realistycznie wykonane, a pomysły mają przeróżne!
Rok temu kiedy z mężem wybraliśmy się na piwko, nawet puby były zainsynuowane w jakąś tematykę np. szpitalną, a obsługa była przebrana za okrwawionych lekarzy i pielęgniarki, nad ladami wisiały kroplówki... Zadbane w każdym szczególe!

Może uda nam się  gdzieś wybrać też w tym roku, to zrobię jakieś fotki jak to wszystko tu wygląda. Chociaż troszkę się obawiam  tłumów, i że ktoś mógłby przypadkiem mnie szturchnąć w brzuszek...

A Ty? Obchodzisz Halloween?













A u mnie nie wielkie zmiany, ale jakieś są.
W Morrisonie dopadłam w końcu 'małe dynie'. Nie są one tej wielkości i kolorów jak chciałam, ale i tak wyglądają bardzo dobrze na stole. Podobno w Polsce można takie małe dynie zakupić na każdym rogu, a tutaj miałam z tym problem. Mam wrażenie, że im większa dynia tym lepsza....a ja szukałam jak najmniejszych...W asdzie kupiłam butternut squash, po polsku jest to chyba dynia piżmowa. Jeszcze brakuje mi liści i jarzębiny :) Dziś chyba dzień wolnego, wiec może wybiorę się na spacer i coś sobie znajdę.



Budzi się we mnie już zajawka na zimę i okres świąteczny. W sklepach już w sierpniu można było napotkać niewielkie ilości dekoracji świątecznych, a teraz są już w sklepach całe działy z dekoracjami, prezentami, papierami do pakowania, kartkami świątecznymi i słodyczami. Z zeszłych lat nauczyłam się, że jeśli się coś spodoba to nie warto czekać na ostatni moment z zakupem, bo później po prostu już tego nie będzie.


Pozdrawiam,
Patrycja

środa, 21 października 2015

Paryskie stare mieszkanie



Natknęłaś się już kiedyś w sieci na to mieszkanie?
Ja już parę razy i jestem zafascynowana!
Paryskie mieszkanie opuszczone zostało przez jej właścicielkę Madame de Florian w 1942 i pozostawało nietknięte przez prawie 70 lat. Właściciel kamienicy otwarł apartament dopiero po śmierci właścicielki w 2010 roku.








Apartament został urządzony w eleganckim bogatym stylu. Pod warstwą kurzu odnaleziono przedwojenne dzieła sztuki i artefakty.
Co o tym sądzisz?
Przepiękne są te krzesła o pięknie zdobionych nogach, i ta toaletka! Pojemnik na listy, kolekcja szczotek do włosów, i te zasłony w tym musztardowym kolorze idealnie pasują do wysokich okien oraz do całej reszty. Belki pod sufitem dodają uroku pałacowego wnętrza, a wypchany struś świadczy o zamożności właścicielki.
A co może symbolizować w tym mieszkaniu pluszowa Myszka Mickey?
Wówczas jeszcze „nowa” zabawka coraz sławniejszego Walta Disneya.
Największą świetnością pochodzącą z tego apartamentu cieszy się obraz damy w różowej sukni. Pani ta to babka właścicielki Martha de Florian. Obraz ten został wykonany przez Giovanniego Boldiniego w 1898 roku, a na aukcji został zlicytowany za ponad 2 miliony euro.


Mnie ciekawi dlaczego Madame de Florian nigdy już nie powróciła do swojego mieszkania, które opłacała do końca swego żywota. Co takiego wydarzyło się w jej życiu? Co ją zatrzymało po wojnie? Czego się obawiała lub co było dla niej ważniejsze? No i dlaczego nie znamy nawet jej imienia?
Jeśli ktoś z Was natknął się na więcej informacji to jestem ciekawa! :)
Więcej plotek i ploteczek o tej historii znajdziecie TU i TU. Niestety informacje czasami są sprzeczne.

Dziś apartament należy do wnuczki właścicielki sprzed wojny, a dalsze jego losy pozostają nieznane.


Pozdrawiam,
Patrycja

wtorek, 20 października 2015

Liebster Blog Award


Już jakiś czas temu zostałam także nominowana... :)
Dziękuję Pani KoModo z noweledomowe.blogspot.co.uk
Na blogu tej Pani znajdziecie ciekawe pomysły na modernizację wielu domowych przedmiotów. Ja jestem zachwycona jej kreatywnością i efektami jej pracy. Serdecznie zapraszam na tego bloga!

 

Moje odpowiedzi na pytania:

1. Kiedy poczułaś pierwszy raz że chcesz coś stworzyć?
Chyba jak miałam jakoś z 10 lat. Chciałam być wtedy "projektantem domów". Z czasem rożnie dążyłam tego celu. Dziś nadal mam cel, ale zbyt pomału się do niego posuwam... tak przynajmniej czuję... 

2. Książka czy film?
Książka

3. Co wybierasz: matowe, satynowe, czy błyszczące?
Matowe

4. Tapeta w komputerze – czyli na co patrzę każdego dnia.
Obecnie mam na pulpicie rozświetloną światełkami polanę. Przypuszczam, że to światło odbijające się od rosy. Zazwyczaj mam na tapecie krajobrazy - czasem zwierzęta.

5. Biały z dodatkami, czy czarny z dodatkami?
Biały z dodatkami

6. Idealnie wykończone czy mające oznaki ręcznego wykonania?
Jednak idealnie wykończone. Z moich prac nie jestem zazwyczaj zadowolona :D

7. Co Cię motywuje do tworzenia?
Chyba sytuacje życiowe. Wynajęłam flat - od razu myślałam jak go urządzić. Jestem w ciąży - panuję pokoik córeńki. Ciężko jest mi zrobić stworzyć coś, na czym mi nie zależy.

8. Morze czy góry co jest bliskie Twojemu sercu?
Góry. Bardziej ekscytujące! Każde są inne, a spacer na szczyt naprawdę daje satysfakcję.

9. Muzyka, TV, odgłosy domu a może cisza  towarzyszą Ci przy pisaniu postów?
Jak na razie mogę to nazwać ciszą, ale już za kilka miesięcy odgłosami domu :)

10. Być czy mieć i dlaczego?
Chciałabym powiedzieć "być" - bo liczą się ludzie, którzy nas otaczają, dni z nimi spędzone, doświadczenia z nimi przebyte... Jednak w moim życiu raczej jest "mieć" - jestem z granicą, z dala od rodziców, brata i przyjaciół... mam tu lepsze życie, materialnie. Pierwszy raz przyjechałam właśnie zarobić pieniądze i wrócić, drugi raz już po prosu żyć... To smutne.

11. Twój post który jest reklamą Twojego bloga.
Zaraz ten pierwszy, który umieściłam na blogu Czym jest dom?



A oto moje pytania:
1. Czym jest dla Ciebie dom?
2. Dlaczego zaczęłaś pisać bloga?
3. Czy blog to tylko Twoje hobby czy jest powiązany z Twoim zawodem?
4. Duży dom czy mały dom czy po prostu mieszkanie i dlaczego?
5. Coś co musi znaleźć się w Twoim domu.
6. Czy jesteś sentymentalna do przedmiotów? Przywiązujesz się do niech, chomikujesz?
7. Ulubione zajęcie w domowym zaciszu.
8. Zazwyczaj kupujesz rzeczy (ciuchy/dekoracje/meble) droższe czy tanie, i dlaczego uważasz, że są lepsze?
9. Najlepsza droga na spacer.
10. Wschód słońca czy zachód słońca?
11. Czy czujesz, że nadal jesteś dzieckiem? 



Blogi, które nominuję: 

Wybrałam te blogi, gdyż już od jakiegoś czasu lubię na nie zaglądać. Myślę, że są interesujące. Dziewczyny inspirują pomysłami, pokazują ciekawie wykonaną pracę, a także zwracają uwagę na istotne życiowe sprawy.

Jeśli brałaś już kiedyś udział w tej zabawie i nie chcesz brać udziału po raz drugi lub zwyczajnie nie chcesz brać  udziału zignoruj tę nominację. Jednakże  uważam, że jest to ciekawa zabawa pozwalająca bliżej się zapoznać.

Pozdrawiam,
Patrycja


czwartek, 15 października 2015

Łódź Design Festival 2015

Już kiedyś o nim słyszałam, ale nigdy tam nie byłam, ani nawet się nie wybierałam. Tym razem trafił datą akurat na mój pobyt w Polsce - więc postarałam się tam wybrać. To co tam mogłam napotkać wiedziałam już z internetu, stąd też moje przypuszczenia, że projekty, które tam spotkam muszę koniecznie przetestować. Mam podzieloną opinię na temat modernistycznego podejścia do spraw codziennych. Z jednej strony doceniam i cenię kreatywność i pomysł, z drugiej uśmiecham się na moją myśl "po co to?" albo "zaraz się to rozleci!".

Festiwal odwiedziłam w niedzielę 11 października.



Projekty były przeróżne, od warsztatu do przetwarzania skórek pomarańczy, który wielkościowa zająłby całą niewielką kuchnię moich rodziców, a którego celu do końca nie rozumiem,
przez kubki, o bardzo ciekawym i nowoczesnym kształcie, ale których z pewnością nie będzie łatwo umyć (z resztą jak zamieszać w nich napój?),
po ciekawy stół z kącikiem dla wielbicieli klocków lego,
po bardzo ciekawe propozycje kaloryferów i zastawy kuchennej.
Warsztat do przetwarzania skórek pomarańczy







W jednaj z sal unosił się zapach gotowego popcornu. Jak się później okazało pewne całe stanowisko, było nim obsypane. Zwracało to uwagę wszystkich, ale czy wszyscy zwrócili uwagę na przedmioty, które były na wystawie? Były ciekawe doniczki, drewno idealnie współgra z zielonymi roślinami, ale co z tymi butami? Dekoracja na półkę? Albo z tym drewnianym kaloryferem? Mam go sobie postawić pod oknem obok żeliwnego? Jedne co przyszło mi na myśl, że jest on po prostu... ławeczkom. Czy projekty nie powinny od razu sugerować nam ich zastosowania?



Napotkałam też kolekcje, które mnie urzekły bądź zachwyciły. Jak na przykład te meble "do własnej konfiguracji", bądź lampa "wylewającego się szkła", ten taboret, który nawet wręcz wyśmiał mój tata czy mąż, meble stylizowane na lata 60. Tak proste, że aż nowoczesne. Meble na cienkich stalowych nóżkach, w których moc nigdy nie wierzyłam. Zawsze myślałam, że się chwieją, zaraz ugną, czy po prostu zarwą nawet pod moim niewielkim ciężarem - jednak  muszę przyznać, że tylko tak wyglądają, a po dotyku, "skosztowaniu", sprawdzeniu wydają się na prawdę solidne! (niestety nie wiem na jak długo).
 




 
A przede wszystkim zachwyciło mnie to oto krzesło (powyżej). Krzesło magia. Krzesło, na widok którego się właśnie uśmiechnęłam z myślą "hahaha i jak się o to oprzeć?". Jak każdy w pobliżu musiałam dotknąć tych rureczek-słomeczek, które miło miziają dłoń, a potem też w końcu usiadłam i.. oparłam się! Pomalutku jak niedowiarek, ale oparłam się i muszę przyznać że jest bardzo, bardzo wygodne! Pewien pan nawet się lekko na nim pobujał jak na krześle biurowym. Czy to krzesło sprawdzi się we wnętrzach? - tego nie wiem, bo najpierw narzuca się o nim pierwsza myśl, ale ono na prawdę daje radę!



Był też fotel z kieszenią, w której "coś" ograniczało zasięg w twoim telefonie - ale pytanie... skoro nie chce mieć kontaktu z całym światem to może lepiej wyłączyć telefon? Niestety zdjęcia tego fotela nie posiadam.


I na koniec: najfajniejszym dla mnie designerskim spostrzeżeniem tego dnia były te dwa plakaty przedstawiające pre-mieszkanie i post-mieszkanie.
Moja Ala ma właśnie swoje  pre-mieszkanie! :D






Chodź miasta nie udało mi się zwiedzić, jestem bardzo zadowolona z wycieczki do Łodzi.
Jestem bogatsza o nowe doświadczenie. Mogłam sobie pomacać (chociaż nie wszystko można było dotykać), obejrzeć, zobaczyć cenę (nie zawsze były podane) unikatowych przedmiotów, a także pozazdrościć kreatywności innym.


Pozdrawiam,
Patrycja



P.S. ŁDF trwa do 18 października, więc jeszcze możecie tam wpaść - harmonogram znajdziecie na stronie lodzdesign.com

wtorek, 13 października 2015

Urlop w Polsce

10 dni w Polsce dobiegło końca, teraz na nowo musze się oswoić z moimi dawnymi nawykami, bo harmonogram dnia został zaburzony. Zmianę klimatu przechorowałam w rodzinnym domu, a teraz muszę na nowo wrócić do klimatu angielskiego - mam nadzieję, że odporność będzie wzmocniona na długo. I chociaż wczoraj w Katowicach zawitał już pierwszy śnieg, a tutaj prześwituje słońce, nie mam pojęcia jak dostosować ubiór do pogody.

W mieszkaniu straszny chłód. Ciepełko rodzinnego domu pozostało we wspomnieniach, więc trzeba będzie zacząć więcej grzać... No i aż się boję chłodu jutro w pracy!

Trochę się działo, więc pomalutku będę tworzyła posty, wspominając np.
odwiedzony Festiwal Designu w Łodzi.
Planuję zmienić dekoracje w salonie na bardziej jesienno-zimowe, więc będę też szukała jakichś inspiracji.
Za niedługo też halloween...
Trzeba będzie wyciągnąć zimowe swetry a schować letnie sukienki.
Liebster awards - jeszcze pamiętam.
A może wspomnieć Wam o moim minimaliźmie w szafie na okres trzech ostatnich miesięcy ciąży?
Dodatkowo musze też rozejrzeć się w końcu za łóżeczkiem, wózkiem, wanienką, poczytać kolejne rozdziały o ciąży,  rozejrzeć się za angielskimi kosmetykami dla naszej niuńki i jeszcze coś się z pewnością przypomni, co będzie niezbędne do roboty.

Tylko co?
Nie chce mi się!
Siedze w domu już pół dnia za mną, a ja się chyba z godzinę zbierałam na odwagę, aby wyjść na zewnątrz...
Więc wszystko pomalutku.

Jesienna pogoda mi sprzyjała, było bardzo ładnie, chcociaż z dnia na dzień coraz chłodniej. Wczorajszy śnieg był miłym zaskoczeniem!


Przez to, że tym razem nie podróżowałam do rodziny w dalsze krańce Polski udało mi się poczuć, że odpoczełam! Na dodatek każdego dnia, bardzo często czułam ruchy małej Ali. Jest to ogromna radość dla mnie, bo zazwyczaj mogę się tym cieszyć jedynie wieczorami, gdy kładę się spać i w nocy. Teraz pora wrócić do pracy, więc pewnie mała się znów uspokoi.

Planowałam wpaść z wizytą do ginekologa i do dentysty, ale z obu tych wizyt zrezygnowałam. Wpadłam za to do fryzjera. Jestem zadowola! (co się rzadko zdaża). Bardzo polecam salon Berendowicz i Kublin.
Będę musiała jedynie się nauczyć układać szybciutko te włosy tak jak zrobił to fryzjer, bo po kilku dniach włosy ułożyłam już w kok i schowałam pod czapką :D
Pózniej wybrałam się na spacer po Katowicach.


Wpadłam także do Empiku, po kolejną część książki, którą czytam. Dodatkowo zakupiłam album, który będzie dobrą pamiątką dla naszej Alinki :*

Teraz pora się rozpakować  :D

Pozdrawiam,
Patrycja