Jeszcze nie czuję do końca jesieni... Wrzesień był dla mnie wakacyjny. Na początku Hiszpania, a następnie Polska. Choć w Polsce liście już na ziemi leżały i po kilku dość ciepłych dniach przyszły te zimniejsze, a wraz z nimi przeziębienie i katarek, to jakoś tak... w zabieganym trybie dnia, czas spędziłam inaczej niż zamierzałam.
Chciałam odwiedzić rodzinę, koleżankę, pojechać w Bieszczady, zrobić małą fotowycieczkę i metamerfozę pewnej meblościanki. Zaczęłam od tego ostatniego, a zaraz za tym potoczyła się metamorfoza całego pokoju. Zajęło mi to zbyt dużo czasu, a w ostatnich dniach "wakacji" przeziębienie i do tego pierwsza choroba Ali, nie pozwoliły już nigdzie pojechać. Dodatkowo martwiłam się, na jakim stopniu zakończę projekt.
O tym będzie już wkrótce, a dziś krótki post o kilku skarbach ukrytych w Polsce.
Ostatnio mam jakąś dziwną manię na wazoniki. Zgarnęłabym wszystkie. Ten po lewej, ma na sobie lekkie spękania i chyba nawet jest wzdłuż pęknięty, ale mimo to prezentuje się zacnie. Ten z prawej z tyłu, jest bardzo wzorzysty, w kolorystyce zieleni. Jest uszczerbiony u góry, a sklejony dość kiepsko, bo kiedy kładłam go na półkę, coś poszło nie tak... chciałam go przytrzymać, nie strzaskać... i skończyło się na półgodzinnym tamowaniu krwi. Ale spoko - żyję, a wazonik stracił jedynie uszczerbiona górę.
I po lewej, i po prawej są brązowe cacka. W babci mieszkaniu ich pełno. Jest tam ciemno, a ciemne rzeczy giną w tych czeluściach.
W kuchni na szafkach także poukrywane: porcelana ręcznie malowana prosto z Włocławka. A na ścianie kafelki, zawsze takie same odkąd pamiętam. Choć nigdy nie lubiłam tych wszystkich staroci, tym razem je jakoś tak... doceniam. Mają swoje lata; przestane, przeczekane w zakątkach czyjegoś mieszkania widziały i słyszały niejedno. Może powinny w końcu zrzucić z siebie ten puszek kurzu i zacząć żyć innym życiem?
Z kafelkami takie wykonanie będzie problemowe, przypuszczam, że nie jedna osoba się ich będzie chciała pozbyć. Ale może zachować tak z jedną?
A co zabrałam ze sobą?
Choć w sklepach mnóstwo jest pojemników na cukier, sól, makarony, ryże i wszelkie inne produkty, do tej pory ich unikałam. Na działce u rodziców znalazłam jednak fajny pojemnik, który od razu chciałam wykorzystać na wazonik. U babci w mieszkaniu znalazłam ich więcej. Mają także pokrywki i miseczki. To właśnie te na kuchennych szafkach.
Zabrałam dwa pojemniki i dwie miseczki. Choć wydają się być identyczne to każda z nich jest inna. W jednaj sól, w drugiej cukier. A miseczki jeszcze czekają na to, co by w nich umieścić. Może właśnie jesienne dekoracje? I poczuć już tą jesień?
Jak myślicie, lepiej będą się czuć w jaśniejszym mieszkaniu?
Są gotowe do użytku czy wolały by stać gdzieś wysoko na szafkach?
Znalazłam jeszcze to:
To wykonany przeze mnie zajączek, kiedy miałam pięć lat.
Uwielbiałam rysować!
Teraz jestem już mogę odpoczywać w Anglii. Choć i tak nie odpoczywam, bo zawsze sobie znajdę jakieś zajęcie, jednak mogę je robić bez żadnych ograniczeń czasowych. Zastanawiacie się czemu odpocząć? A bo trochę w tej Polsce narozrabiałam. Zbyt dużo
na siebie przyjęłam, ale zrobiłam zadanie na czas, choć niezupełnie. Potrzebuję trochę czasu, aby przygotować odpowiednio zdjęcia i post o metamorfozie pokoju babci.
A Wy zabieracie czasem jakieś cacka z mieszkań rodziców lub dziadków czy raczej unikacie takich przedmiotów?
Pozdrawiam,
Patrycja
Miseczki wyglądają uroczo i z jednej strony aż chce się ich użyć, ale z drugiej trochę szkoda, więc lepiej postawić jako ozdobę.
OdpowiedzUsuńJa to zazwyczaj ograniczam się do wzdychania, jakie piękne, ale nie biorę, bo i tak mam wszystkiego za dużo w domu.
Mi się wydaje, że jednak "ozdoby", które można na coś użyć, powinny być czasem użyte. By przedmiot też miał swoje wzbogacone życie.
Usuńu mojej mamy w kuchni dalej są takie ciekawostki :) uwielbiam je :) kojarzą mi się z tym jak za malucha się bawiłam w sklepy, domki itd. i ich własnie uzywałam :)
OdpowiedzUsuńMi też te produkty przypominają dzieciństwo. Stały tam i patrzyły lub brały udział w zabawach :)
UsuńJakie piękne rzeczy :) Ja mam trochę słabość do staroci. Wynajmuje teraz pokój w starym domu ze starymi meblami, kuchnią itd. Ktoś powie, że to kiczowate. Dla mnie - najpiękniejsze :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że to lubisz. Sama wynajmowałam kiedyś pokój który był już trochę urządzony, ale nie pałałam taką sympatią... Wilgoć w domu niszczyła wszelkie pozytywne odczucia.
UsuńBardzo ładna ta porcelana, zdecydowanie lepiej jej będzie u Ciebie :) Super wyglądają i na pewno będą Ci służyć. A tak tylko by się kurzyły... Jestem mega ciekawa tej metamorfozy u babci! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMoja mama ma podobne pojemniki na sól, mąkę i coś tam jeszcze...Zawsze wydawały mi sie takie nijakie, aż pewnego dnia mnie trafiło i stwierdziłam, że to są rzeczy, które mają duszę...Może kiedyś mi jeden pożyczy na dłużej;-)pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTak mnie też to trafiło, bo kiedyś byłabym za tym by się tego pozbyć, a dziś widzę w nich piękno.
UsuńEno ja tam zawsze od mamy coś wytargam! HAHHAHA! w końcu skąd będzie candy dla Was ;) Mama już się przyzwyczaiła i zaakceptowała to!
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie skorupki!
Jestem bardzo ciekawa tej meblościanki - bo jeśli się nie mylę to od niej zaczęły się moje wizyty u Ciebie - chyba, że to jednak o inny mebel chodzi :)
OdpowiedzUsuńMoja mam też miała takie skorupki tyle, że w niebieskie kwiaty - jednak wszystko wymieniła z koleżanką na inne szpargały - bo miała ich już dość - a teraz pewnie bym jej zabierała, tak jak Ty :)
Taki vintage :p
OdpowiedzUsuńTakie miseczki czy pojemniki na sól czy cukier to chyba w każdym Polskim domu były:)
OdpowiedzUsuńUważam, że w jaśniejszych pomieszczeniach człowiek czuje się lepiej, jego samopoczucie jest o wiele lepsze niż w pomieszczeniach ciemnych..
OdpowiedzUsuńOsobiście bym użyła te miseczek i pojemników bo są świetne! A zamiast cukru może jakieś ciasteczka? Zawsze chciałam mieć taki pojemnik :D
Jasne ze bym brała, ale znając moja mamę i babcie to żadna nie będzie chciała mi oddać :(
Ciasteczka się u mnie nie sprawdzą... bo zawsze wyrzyskie wyjadam i nie było by co włożyć do środka.
UsuńMam trochę staroci kupionych na pchlim targu. Pozdrawiam!:)
OdpowiedzUsuńxxBasia
U mojej mamy w domu takiej ceramiki w brązowe i niebieskie kwiaty jest sporo. Począwszy od talerzy, a kończąc na wazonach i pojemnikach. Połowa z tego zaklepane przeze mnie :-) Taki dobytek we własnym domu to prawdziwy skarb i pamiątka rodzinna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Ach zapomniałam dodać, że meblościanka wyszła Ci pięknie.
UsuńJa nie przepadam za starociami, choć pewnie są u moich rodziców w domu przedmioty, do których mam sentyment... Z tymi pojemnikami na sól i cukier uważaj, żeby nie pomylić, mój kolega sobie kiedyś w ten sposób posolił kawę :)
OdpowiedzUsuńPrawdopodobieństwo pomyłki jest, bo mimo, że są to pojemniki różne, to jednak podobne. Stoją też w dwóch różnych szafkach, ale na blacie wyciągnięte do użytku to już mogą się znaleźć obok siebie :)
UsuńPrzepiękne naczynia! Sama posiadam w swojej kolekcji kilka podobnych staroci. Uwielbiam taki klimat
OdpowiedzUsuń