Nie wiem czy nie za wcześnie na taki post, ale i tak już nic więcej w tym roku nie jestem w stanie zrobić. Rok temu na ostatni moment, wyznaczyłam sobie trzy postanowienia noworoczne. Jedno dość odważniejsze, jedno związane powiedzmy, że z hobby, a trzecie to zadanie, które powinnam wykonywać z reszta każdego dnia. Zazwyczaj nie wyznaczałam sobie postanowień noworocznych, ale w zeszłym roku postanowiłam spróbować czy ma to jakiś sens. Czy ma? Oczywiście, że tak. Dodatkowo zrobiłam o tym, krótki wpis i to mnie też motywowało. Czy udało mi się zrealizować moje trzy punkty?
Wydawało mi się, że mogłam opublikować ten post już we wrześniu, ale dobrze, że tego nie zrobiłam, bo przez kolejne 2 miesiące jeszcze się trochę zmieniło. Ale od początku:
1. Poprawić umiejętności fotografowania - bo są daremne, a odkąd
zmieniłam zwykły stary aparat na lustrzankę całkowicie się w tym
pogubiłam.
Starałam się naprawdę. Robiłam tło, o które nigdy wcześniej nie dbałam i starałam się pilnować światła dziennego. W tym roku jednak aparat, po ponad trzech latach użytkowania, pierwszy raz upadł. Z niedużej wysokości i nic poważnego mu się nie stało, ale na ekranie pojawiło się niewielkie rozmycie. Po jakimś miesiącu, kiedy brałam go ze stołu, jego pasek zahaczył o kant stołu i niemal wypadł mi z ręki. A może i wypadł, ale go złapałam. Niestety obiektyw został naruszony :( Sprzęt nadal działał. Nie panikowałam, aż po może 1,5 miesiąca już nie odpalił. Długo umierał, biedaczek.
Zostałam bez aparatu i właśnie wtedy zrozumiałam, że przecież ja zdjęcia wykonuję codziennie. Aparat w telefonie to dla mnie za mało.
Obiektyw naprawiłam i chciałam spróbować sprzedać Nikona. Chyba wystawiłam go zbyt tanio, bo sprzedał się w tydzień czasu. Ponieważ Nikon nie zachęcił mnie do dalszej nauki fotografii postanowiłam ponownie kupić lustrzankę dla początkujących, ale przejść na firmę Canon. Wybrałam Canon 3100D. Kiedy tylko wzięłam go do ręki poczułam znaczną różnicę. Myślę, że zdjęcia robi znacznie lepsze (bo wątpię, żebym aż takiej wprawy nabrała...), ale tęsknię jednak za Nikonem i za jego budową.
Czy zdjęcia zaczęłam wykonywać lepsze?
Dobrze, że tego postu nie zrobiłam we wrześniu, bo w październiku trafiła w moje ręce książka Scotta Kelby'ego "Sekrety mistrza fotografii cyfrowej". Najpierw pomyślałam, że to nie dla mnie, ale jest tak fajnie napisana, że czyta się jakby autor siedział obok i tłumaczył podstawy fotografii. Jest napisana ciekawym slangiem, nie tłumaczy mi co to jest ISO, a w sposób opisujący życiowe sytuacje, pozwala mi zrozumieć, jak ISO działa i jak je ustawiać. Tak samo z innymi ustawieniami aparatu. Przyznam, że masę stron internetowych i nawet najlepszych blogerów fotografii nie pokazało mi jak używać mój aparat, bo kiedy tłumaczyli mi co to jest przysłona itd, po dwóch trzech dniach, znów nie wiedziałam, czy parametr powinien być niższy czy wyższy.
Moim zdaniem zdjęć najlepszych nadal nie robię, ale edukuję się i praktykuję. Z pewnością są lepsze niż rok temu. Najbardziej jestem zadowolona ze zdjęć z Hiszpanii, ale tam też oświetlenie było dobre.
2. Zrobić jakiś krok - coś więcej niż tylko tymczasowe chęci - aby znaleźć/zmienić pracę na taką jaka mnie usatysfakcjonuje lub związaną z moimi studiami. To dopiero pod koniec roku, ale może jakiś kurs?...
W maju i w czerwcu wzięłam udział w dwóch, a nawet w trzech kursach, które pomogły by mi podnieść kwalifikacje i poszukać lepszej pracy. Jeden z nich to kurs zaawansowany z programu do projektowania, drugi to tajniki home stagingu, a trzeci to prowadzenie i otwarcie własnej działalności. Długo się nad tym wahałam, czy wydane pieniądze nie pójdą w błoto - i tutaj właśnie przypomniałam sobie o postanowieniach noworocznych! Wiec musiałam spróbować i "zrobić jakiś krok." Co prawda nabyta wiedza w życiu zawodowym mi się nie przydała i jeszcze przez jakiś czas nie przyda, ale też wiem, że w moim życiu z wolnym czasem na takie i inne kursy będzie chyba coraz ciężej... nie żałuje kursów.
3. Poprawa angielskiego - fakt, że cały czas jest coraz lepszy, ale wydaje mi się, że powinnam spędzać nad nim więcej czasu.
Tak, mieszkam w UK i mój angielski jest raczej na średnim poziomie. Jakoś sobie radzę, ale niejednokrotnie mam z czymś problem. Przez ostatnie dwa lata znacznie się poprawiłam, ale nierzadko mam problem zrozumieć angielski akcent czy angielską szybką bablaninę. Uczyłam się sama, z internetu, zapisując słówka, zdania w notesie, rozmawiając do siebie, albo do Alinki, ale dopiero w październiku zapisałam się na kurs Vagaru z Agnieszką Biały. Znajdziecie ją na blogu, facebooku, a kurs na stronie tutaj: vagaru.pl . Nie jest to taka typowa nauka angielskiego jak w szkole czy na kursach, ale uczę się na własnych błędach, we własnym tempie, w godzinach jakie mi odpowiadają, są też lekcje z native speakerem. Warunek to mieć kontakt z angielskim każdego dnia, a ja muszę się przyznać, że mam problem z systematycznością na vagaru. Jednak angielski słyszę codziennie włączając telewizor czy wychodząc na zewnątrz. Jeżeli chodzi o progres w tej dziedzinie - myślę, że jest!
Książki, które polecam
Zauważyłam, że osoby, które lubią czytać książki, starają się pobijać swoje roczne rekordy i są to na prawdę dziesiątki książek! Ja przyznam... choć książki lubię czytać, jestem do nich wybredna. W tym roku przeczytałam ich... z 7 książek plus 2 katalogi (to się częściej ogląda, dlatego odseparowałam) i 2 książki, do których raczej zerkam i nie czytam w całości (haha).
Staram się książki sprzedawać, aby nie zalegały na półkach (choć bardzo mi się podobają domowe biblioteczki!). Zostawiam tylko te książki, które bardzo mnie poruszyły lub które chętnie przeczytam drugi raz.
Marie Kondo "Magia sprzątania"
Jedyny minus tej książki jest taki, że nie jest ona napisana na polskie realia. Myślę, że większości Polaków jednak serce ściśnie, kiedy miałoby wyrzucić dwie trzecie swojego gospodarstwa, a nawet wiele przedmiotów, które są nadal nowe. Książka jednak pomaga otworzyć oczy na to co kupujemy, i że często są to rzeczy, które w domu już mamy. Pomaga zauważyć co magazynujemy. Uczy jak sprzątać (nie - nie uczy jak używać mopa!), ale i jak przechowywać rzeczy, by był w domu porządek. Uczy także szacunku do przedmiotów, do własnych butów, torebki, czy do naszego mieszkania.
Dale Carnegie "Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi"
Książka niby dla biznesmenów, ale wiedza w niej zawarta przyda się też każdemu. Są w niej nie tylko przykłady na to jak poradzić sobie w biznesie, ale i w trudnych chwilach z pociechami czy nawet sąsiadami. Myślę, że każdy powinien ją przeczytać. Przypomina ona o podstawach życia społecznego, takich jak: uśmiech, okazanie zainteresowania czy uprzejmość.
Holly Becker, Joanna Copestick "Decorate"
Nie czytuję tego typu książek, kupiłam ją bo była w promocji (choć gdyby były to złotówki to i tak bym nie kupiła). Autorka pomaga czytelnikowi odnaleźć swój własny styl, po czym przedstawia kilka gospodarstw bohaterów i w prosty sposób (często wypunktowany) uczy o co zadbać by urządzić swoje wnętrze w danym stylu. Dodam, że nie znajdziesz tutaj stylów nazwanych "skandynawskim", "rustykalnym" czy "industrialnym". Wnętrza w książce są często kolorowe i oryginalne, zawierają drogie przedmioty, jak i te z recyklingu, a także wnętrza typu "pchli targ".
Marta Abramowicz "Zakonnice odchodzą po cichu"
Przeczytałam kilka książek, które zaraz później wystawiłam na portale okolicznościowe i myślałam, że z tą będzie podobnie. Historie wszystkich bohaterek, jak i starania autorki do napisania tej książki tak mnie poruszyły, że książka zostanie ze mną. Jest ona w jakiś sposób dowodem na to jak polska mentalność stoi w miejscu, jak Polki same się nad sobą znęcają, karcą się i obwiniają, jak inni umieją zawładnąć naszym sumieniem, a nawet naszym życiem. Myślę, że to nie tylko życie tych zakonnic, ale wiele ludzkich sumień działa w podobny sposób. No może tych bardziej religijnych.
Handmade interiors
To ta książka, do której jedynie zaglądam. Bo to raczej podręcznik. To raczej będzie postanowienie na rok kolejny :)
A więc trzy punkty mam zrealizowane. Jestem z siebie dumna i z pewnością te trzy powtórzę na rok kolejny. Postaram się coś dodać. Czy postanowienia noworoczne są potrzebne? Ja zauważyłam, ze są! Z płatnych kursów w Polsce chciałam niejednokrotnie zrezygnować, bo taki ze mnie skąpiec, że szkoda mi było wydać na nie tyle pieniędzy. Ale spisane postanowienia mnie zmotywowały. Myślę, że postanowienie noworoczne jednak dają takiego kopa do działania i widzę od razu różnicę roku 2016 a poprzednich.
Jest też satysfakcja!
A Wam udało się zrealizować postanowienia noworoczne?
Lubicie tę formę motywacji?
Macie już listę postanowień na 2017?
Pozdrawiam,
Patrycja
Obiektyw naprawiłam i chciałam spróbować sprzedać Nikona. Chyba wystawiłam go zbyt tanio, bo sprzedał się w tydzień czasu. Ponieważ Nikon nie zachęcił mnie do dalszej nauki fotografii postanowiłam ponownie kupić lustrzankę dla początkujących, ale przejść na firmę Canon. Wybrałam Canon 3100D. Kiedy tylko wzięłam go do ręki poczułam znaczną różnicę. Myślę, że zdjęcia robi znacznie lepsze (bo wątpię, żebym aż takiej wprawy nabrała...), ale tęsknię jednak za Nikonem i za jego budową.
Czy zdjęcia zaczęłam wykonywać lepsze?
Dobrze, że tego postu nie zrobiłam we wrześniu, bo w październiku trafiła w moje ręce książka Scotta Kelby'ego "Sekrety mistrza fotografii cyfrowej". Najpierw pomyślałam, że to nie dla mnie, ale jest tak fajnie napisana, że czyta się jakby autor siedział obok i tłumaczył podstawy fotografii. Jest napisana ciekawym slangiem, nie tłumaczy mi co to jest ISO, a w sposób opisujący życiowe sytuacje, pozwala mi zrozumieć, jak ISO działa i jak je ustawiać. Tak samo z innymi ustawieniami aparatu. Przyznam, że masę stron internetowych i nawet najlepszych blogerów fotografii nie pokazało mi jak używać mój aparat, bo kiedy tłumaczyli mi co to jest przysłona itd, po dwóch trzech dniach, znów nie wiedziałam, czy parametr powinien być niższy czy wyższy.
Moim zdaniem zdjęć najlepszych nadal nie robię, ale edukuję się i praktykuję. Z pewnością są lepsze niż rok temu. Najbardziej jestem zadowolona ze zdjęć z Hiszpanii, ale tam też oświetlenie było dobre.
2. Zrobić jakiś krok - coś więcej niż tylko tymczasowe chęci - aby znaleźć/zmienić pracę na taką jaka mnie usatysfakcjonuje lub związaną z moimi studiami. To dopiero pod koniec roku, ale może jakiś kurs?...
W maju i w czerwcu wzięłam udział w dwóch, a nawet w trzech kursach, które pomogły by mi podnieść kwalifikacje i poszukać lepszej pracy. Jeden z nich to kurs zaawansowany z programu do projektowania, drugi to tajniki home stagingu, a trzeci to prowadzenie i otwarcie własnej działalności. Długo się nad tym wahałam, czy wydane pieniądze nie pójdą w błoto - i tutaj właśnie przypomniałam sobie o postanowieniach noworocznych! Wiec musiałam spróbować i "zrobić jakiś krok." Co prawda nabyta wiedza w życiu zawodowym mi się nie przydała i jeszcze przez jakiś czas nie przyda, ale też wiem, że w moim życiu z wolnym czasem na takie i inne kursy będzie chyba coraz ciężej... nie żałuje kursów.
3. Poprawa angielskiego - fakt, że cały czas jest coraz lepszy, ale wydaje mi się, że powinnam spędzać nad nim więcej czasu.
Tak, mieszkam w UK i mój angielski jest raczej na średnim poziomie. Jakoś sobie radzę, ale niejednokrotnie mam z czymś problem. Przez ostatnie dwa lata znacznie się poprawiłam, ale nierzadko mam problem zrozumieć angielski akcent czy angielską szybką bablaninę. Uczyłam się sama, z internetu, zapisując słówka, zdania w notesie, rozmawiając do siebie, albo do Alinki, ale dopiero w październiku zapisałam się na kurs Vagaru z Agnieszką Biały. Znajdziecie ją na blogu, facebooku, a kurs na stronie tutaj: vagaru.pl . Nie jest to taka typowa nauka angielskiego jak w szkole czy na kursach, ale uczę się na własnych błędach, we własnym tempie, w godzinach jakie mi odpowiadają, są też lekcje z native speakerem. Warunek to mieć kontakt z angielskim każdego dnia, a ja muszę się przyznać, że mam problem z systematycznością na vagaru. Jednak angielski słyszę codziennie włączając telewizor czy wychodząc na zewnątrz. Jeżeli chodzi o progres w tej dziedzinie - myślę, że jest!
Książki, które polecam
Zauważyłam, że osoby, które lubią czytać książki, starają się pobijać swoje roczne rekordy i są to na prawdę dziesiątki książek! Ja przyznam... choć książki lubię czytać, jestem do nich wybredna. W tym roku przeczytałam ich... z 7 książek plus 2 katalogi (to się częściej ogląda, dlatego odseparowałam) i 2 książki, do których raczej zerkam i nie czytam w całości (haha).
Staram się książki sprzedawać, aby nie zalegały na półkach (choć bardzo mi się podobają domowe biblioteczki!). Zostawiam tylko te książki, które bardzo mnie poruszyły lub które chętnie przeczytam drugi raz.
Marie Kondo "Magia sprzątania"
Jedyny minus tej książki jest taki, że nie jest ona napisana na polskie realia. Myślę, że większości Polaków jednak serce ściśnie, kiedy miałoby wyrzucić dwie trzecie swojego gospodarstwa, a nawet wiele przedmiotów, które są nadal nowe. Książka jednak pomaga otworzyć oczy na to co kupujemy, i że często są to rzeczy, które w domu już mamy. Pomaga zauważyć co magazynujemy. Uczy jak sprzątać (nie - nie uczy jak używać mopa!), ale i jak przechowywać rzeczy, by był w domu porządek. Uczy także szacunku do przedmiotów, do własnych butów, torebki, czy do naszego mieszkania.
Dale Carnegie "Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi"
Książka niby dla biznesmenów, ale wiedza w niej zawarta przyda się też każdemu. Są w niej nie tylko przykłady na to jak poradzić sobie w biznesie, ale i w trudnych chwilach z pociechami czy nawet sąsiadami. Myślę, że każdy powinien ją przeczytać. Przypomina ona o podstawach życia społecznego, takich jak: uśmiech, okazanie zainteresowania czy uprzejmość.
Holly Becker, Joanna Copestick "Decorate"
Nie czytuję tego typu książek, kupiłam ją bo była w promocji (choć gdyby były to złotówki to i tak bym nie kupiła). Autorka pomaga czytelnikowi odnaleźć swój własny styl, po czym przedstawia kilka gospodarstw bohaterów i w prosty sposób (często wypunktowany) uczy o co zadbać by urządzić swoje wnętrze w danym stylu. Dodam, że nie znajdziesz tutaj stylów nazwanych "skandynawskim", "rustykalnym" czy "industrialnym". Wnętrza w książce są często kolorowe i oryginalne, zawierają drogie przedmioty, jak i te z recyklingu, a także wnętrza typu "pchli targ".
Marta Abramowicz "Zakonnice odchodzą po cichu"
Przeczytałam kilka książek, które zaraz później wystawiłam na portale okolicznościowe i myślałam, że z tą będzie podobnie. Historie wszystkich bohaterek, jak i starania autorki do napisania tej książki tak mnie poruszyły, że książka zostanie ze mną. Jest ona w jakiś sposób dowodem na to jak polska mentalność stoi w miejscu, jak Polki same się nad sobą znęcają, karcą się i obwiniają, jak inni umieją zawładnąć naszym sumieniem, a nawet naszym życiem. Myślę, że to nie tylko życie tych zakonnic, ale wiele ludzkich sumień działa w podobny sposób. No może tych bardziej religijnych.
Handmade interiors
To ta książka, do której jedynie zaglądam. Bo to raczej podręcznik. To raczej będzie postanowienie na rok kolejny :)
A więc trzy punkty mam zrealizowane. Jestem z siebie dumna i z pewnością te trzy powtórzę na rok kolejny. Postaram się coś dodać. Czy postanowienia noworoczne są potrzebne? Ja zauważyłam, ze są! Z płatnych kursów w Polsce chciałam niejednokrotnie zrezygnować, bo taki ze mnie skąpiec, że szkoda mi było wydać na nie tyle pieniędzy. Ale spisane postanowienia mnie zmotywowały. Myślę, że postanowienie noworoczne jednak dają takiego kopa do działania i widzę od razu różnicę roku 2016 a poprzednich.
Jest też satysfakcja!
A Wam udało się zrealizować postanowienia noworoczne?
Lubicie tę formę motywacji?
Macie już listę postanowień na 2017?
Pozdrawiam,
Patrycja
Ambitnie. Ja także walczę o lepsze zdjęcia. Nie mam lustrzanki, ale też i o kompozycje mi chodzi. Życzę powodzenia w realizacji postanowień:)
OdpowiedzUsuńJa największy problem mam ze światłem. W salonie od listopada do lutego słońce w ogóle nie zagląda...
UsuńNie robię postanowień noworocznych ani podsumowań roku;)
OdpowiedzUsuńTeż tak można ;)
UsuńJa również uważam, że postanowienia noworoczne warto zrobić, bo niesamowicie motywują do działania. O swoich postanowieniach myślę, że wspomnę w poście, który szykuję pod koniec grudnia - jako podsumowanie roku. I wtedy pewnie też na spokojnie rozliczę się i zrobię listę nowych celi na 2017 :)
OdpowiedzUsuńSuper, że poszłaś na te kursy. Wydaje mi się, że skoro lubisz to, masz kurs w kieszeni, to może kiedyś uda Ci się pracować w branży z tym związanej ;)
Ja czytałam Magię sprzątania i Zakonnice odchodzą po cichu. Pierwszą fajnie się czyta, niektóre pomysły, rozwiązania może i inspirują, ale jest też trochę w niej przesadności.... Druga książka natomiast to ciekawe historie, fajnie jest poznać życie za tym zakonnym murem. Wiem jednak, że ta "prawda" w książce jest połowiczna, a sama autorka gromadząc historie miała za cel doprowadzenie nas do wniosku, że zakon, zakonnice i wgl kościelna struktura jest zła. Czasem może i tak jest, ale nie zawsze. Dlatego tak trochę średnio ta książka mi się podobała.
Może masz rację co do "zakonnic...". Że autorka pokazała zakon od złej strony. Ale podobało mi się to, że pokazała go od strony byłych zakonnic, wg aktualnych zakonnic - nie dało się uzyskać żadnych informacji, od strony zakonników, od strony zakonów w Europie i w Stanach, a na także na przestrzeni ostatniego (chyba, bo nie wiem czy dobrze pamiętam) stulecia. Jeszcze tylko dodam, że nie znam i nie znałam, żadnej zakonnicy.
UsuńNigdy nie robiłam postanowień noworocznych. Jednak myślę że warto.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Niecoinna
To był chyba mój pierwszy raz :) Ale na 2017 mam już pomysł :) Pozdrawiam
UsuńJak nie zrobię pewnych postanowień, to potem nie ma człowiek jakiegoś takiego wewnętrznego celu. Więc lubię je robić, ale tak na spokojnie, to co naprawdę jestem w stanie osiągnąć, a nie rzucać sobie tekstem, że zarobię swój pierwszy milion;-)Myślę, że możesz być dumna z siebie! Ten rok był wyjątkowy, pomijając już to, że poszłaś na te kursy (super,że dałaś radę), to zmierzyłaś się z jedną z najważniejszych ról w swoim życiu, a to zawsze mimo przygotowań jest skok na wysoką wodę;-)Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńDziękuję. Raczej też chciałam łagodne postanowienia, co by mi się udało je zrealizować. Angielski czy fotografia, to praktycznie wiedziałam, że będzie postęp. Kursy... to była dla mnie odpowiednia motywacja, by z nich nie zrezygnować :)
UsuńWOW :) ja nie robię postanowień noworocznych - od czasu do czasu rzucam sobie jakieś wyzwanie i do niego dążę, czasem rezygnuje :) Mam jedno postanowienie na kolejny rok i zobaczymy co z tym zrobię ;) Mam nadzieję, że wypali :)
OdpowiedzUsuńJesli chodzi o moje aktualne 'postanowienia' to w piątek sie powinnam dowiedzieć czy dobrnęłam do celu :)
p.s. ja wolę canona ;) jesli chodzi o psucie sprzętu - ja mam za sobą upadek lampy, ale już jest cała i zdrowa i na nowo uczę się z nia pracować :)
Canon jest łatwiejszy w obsłudze, robię nim raczej lepsze fotki, myślę, że łatwiej mi go obsługiwać i po głębszej analizie ma więcej zalet. Nikon urzekł mnie bardziej stabilną budową i jakby nie było był moją pierwszą lustrzanką - chyba sentyment :)
UsuńTo może być sentyment - też tak czasem mam ;)
UsuńJa nikona pożyczałam od koleżanki, ale jak stanęłam przed kupnem to jednak canon ;) Z drugiej strony nie ważne czym, najważniejsze by starać się robić coraz lepsze zdjęcia :)
Ja nie robię podsumowań ani postanowień, choć ten przyszły rok bedzie wyjątkiem, bo chce miec swój dom a to wymaga planów.
OdpowiedzUsuńNo tak, takie inwestycje lepiej ostrożnie planować :) Powodzenia w realizacjach :)
UsuńUdany rok - szczególnie podziwiam poprawę języka, bo ja do lingwistyki jestem tragiczna :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że przyszły rok będzie o wiele lepszy niż ten, który się właśnie kończy :)
Z roku na rok powinno być co raz lepiej :) Tego sobie wszyscy życzymy z roku na rok ! :D
UsuńNie robię postanowień noworocznych, robię to na bieżąco.:)
OdpowiedzUsuńxxBasia
Ja robiłam tak dawniej :)
Usuńzainteresowała mnie książka o fotografii...przyznam, że na tym polu mam też sporo do zrobienia, ciągle mówię, że się za to zabiorę, ale jakoś...nie umiem...czuję się zmotywowana
OdpowiedzUsuńBardzo polecam. Czyta się ją dobrze i szybko. Ona pomogła mi najbardziej zrozumieć wszelkie parametry aparatu. Mam nadzieję, ze Tobie tez się spodoba! :)
UsuńNumer 2 zdecydowanie. Czas się wyciszyć, odpocząć i zastanowić co dalej. Może w tym roku mi się uda :)
OdpowiedzUsuńPostanowień noworocznych nigdy nie robię, bo postanowić coś sobie można każdego dnia. Ale parę rzeczy mi się udało zrobić :)
OdpowiedzUsuńNo takie miałam zawsze zdanie. Ale je zmieniłam. Postanowienia "codziennie" też mam, ale z nimi już rożnie... ;)
UsuńPostanowienia noworoczne mają sens, bo zawsze w jakiś sposób nas motywują, nawet jeżeli to trwa tylko chwilę.
OdpowiedzUsuńJa również uczę się fotografować i chętnie przeczytam książkę o której piszesz powyżej, bo tak naprawdę trudno jest znaleźć dobrą i przystępną lekturę na ten temat.
No to moja pierwsza książka o fotografii. Mi się bardzo spodobała. Mam nadzieję, ze Tobie również przypadnie do gustu :)
UsuńJak zdobyć - czytałam całkiem fajna, i magia sprzątania - też mam - całą podkreśloną - muszę sobie ją odświeżyć - bo znów mi się zbierają (SAME) rzeczy po kątach!
OdpowiedzUsuńJa mam te dwie całe pokreślone na kolorowo. Córka woli te książki niż te z obrazkami :o Teraz będą wyglądały jak po wojnie :(
UsuńJuż nawet nie pamiętam jakie miałam w tym roku postanowienia :D
OdpowiedzUsuńA co do książek, to również polecam zakonnice odchodzą po cichu oraz jak zdobyć przyjaciół :) Magii sprzątania nie miałam okazji czytać, bo wydaje mi się że jestem w tym dość dobra :)
No to jak nie ma po co tego czytać to lepiej sięgnąć po coś innego :) No widzisz, a ja swoje postanowienia spisałam na blogu, więc i musiałam się postarać haha
UsuńO widzisz, jak akurat przymierzam się do zapisania się do szkoły policealnej na fotoechnika i szukam dobrego podręcznika o fotografii :) Dzięki! Przyda mi się! :D Nikon dla mnie jest niezastąpiony. Pierwszą cyfrówkę jaką dostałam to właśnie z Nikona (taki mały jeden z pierwszych aparatów cyfrowych). Chociaż mój pierwszy aparat taki już bardziej na poważnie to aparat kompaktowy Canon. Do tej pory go mam. Teraz mam Nikusia lustrzankę i nie zamienilabym go (jak na razie) nigdy w życiu xD
OdpowiedzUsuńJa tęsknię do Nikona, ale muszę przyznać że Canon jest prostszy w obsłudze i lepiej jest mi się nim posługiwać. W końcu robię lepsze zdjęcia :) Ale Nikon miał dużo lepszą obudowę. Książkę gorąco polecam ! :)
UsuńKsiążka Marie Kondo - wg mnie swietna :) pomogla mi bardzo w ogarnieciu balaganu :)
OdpowiedzUsuńMnie powstrzymała od kupowania niepotrzebnych rzeczy :)
UsuńJakoś nigdy (chyba) nie miałam żadnych postanowień noworocznych prócz "aby ten rok był lepszy od poprzedniego". Gdy ktoś się mnie pyta: czy udało mi sie zrealizować postanowienia noworoczne? odpowiadam ze śmiechem: tak.posprzątałam w domu :-D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :-)
Weronika